Komentarze: 0
Pan Czesław Hoc, specjalista w sprawach zgwałconych 11letnich dziewczynek, wypowiedział swoje zdanie: ·”Ta dziewczynka jedną traumę już przeżyła - gwałt. A teraz współczesny świat oferuje jej drugą traumę - aborcję.
- Powinna zostać otoczona opieką psychologa i innych lekarzy i urodzić. Po to dziecko ustawi się kolejka chętnych do adopcji, a może być również tak, że w tej dziewczynce obudzi się instynkt macierzyński. Skoro w tak młodym organizmie doszło do owulacji, to znaczy, że jest on przygotowany fizjologicznie do urodzenia. Dlaczego w barbarzyński sposób mamy zabijać niewinne dziecko? Ono nie odpowiada za to, że do gwałtu doszło."
Jak widać ten Pan najlepiej wie, co czuje zgwałcona przez swoich kuzynów (14 i 15lat) 11letnia dziewczynka? Zna sprawę tak dobrze, że potrafi nawet określić, że lepsze dla Niej byłby przeżycie ciąży, połogu i oddania dziecka, niż aborcja, na którą zgodę wydał sąd. Mogę również zauważyć, że jest znawcą kobiecego ciała.
A teraz na poważnie, jak można mówić o instynkcie macierzyńskim u 11letniej dziewczynki? Ba! U dziewczynki, która nie podjęła nawet świadomie kontaktów seksualnych, a została zgwałcona przez członków własnej rodziny! Kazirodztwo, mówi to coś Panu?
, „Dlaczego w barbarzyński sposób mamy zabijać niewinne dziecko? Ono nie odpowiada za to, że do gwałtu doszło." - A ja spytam, czy dziewczynka, która miała urodzić to dziecko odpowiada za ten gwałt? I proszę nie wciskać mi głodnych kawałków o mini spódniczce, czy wyuzdanym zachowaniu, ponieważ wszyscy, którzy znają sprawę widzą, że nie miało to miejsca. Jakim prawem wartościuje się teraz życie, zdrowie? Czemu jedno dziecko (to jeszcze nienarodzone), ma większe prawa do życia niż to, które je nosi?
Zastanawiałam się, czemu tak łatwo jest Krzykaczom wołać o równości, o prawach nienarodzonych dzieci, o tym, że to nie kobieta ma decydować, kto ma przeżyć, ona czy chore dziecko rozwijające się niepoprawnie w jej łonie?! Już wiem, olśniło mnie. Odpowiedź jest banalna, bo to nie dotyczy Was, przynajmniej wg najgłośniej skandującym o prawach nienarodzonych dzieci.
A teraz kilka słów o adopcji.
Piękne slogany ostatnio widuje. Urodź dziecko, chore, niepełnosprawne, niechciane, nie bój się na pewno znajdzie lepszych rodziców niż Ty i Twój partner.
Cholera, jaki mamy cudowny kraj!
A teraz się obudźmy!
W Polsce prawo adopcyjne jest niedopracowane, wszystko trwa nie raz latami! Domy dziecka pękają w szwach! I to nie jest problem spowodowany ustawą o In vitro! Problem polega na tym, że jesteśmy biedni! I jeśli możemy sobie pozwolić finansowo na posiadanie 1-2 dzieci to chcemy, aby to dziecko było krwią z naszej krwi. Czy jest to złe? Nie wiem, ale nie sądzę, że powinnam to oceniać.
Do czego dążę, niech mi nikt nie kłamie prosto w oczy, że jeśli zdecyduję się na urodzenie dziecka z chorobą genetyczną, niedorozwiniętego, lub głęboko upośledzonego to moje dziecko hop-siup i trafi do kochającej rodziny, która czeka tylko na to, abym im Je oddała. W pełni zdrowe dzieci czekają latami w domach dziecka, wiele z nich wychowuje się tam do 18go roku życia. Czy lepsza byłaby dla nich śmierć przed narodzeniem? Nie! Ale nie mówimy teraz o dzieciach zdrowych, które w przyszłości będą mogły być samodzielne! Mowa o dzieciach bardzo chorych, które nie przeżyją często godziny, których życie będzie usłane jedynie bólem.
Ja nie potrafię skazać ich na życie... A Ty?